środa, 4 lutego 2009

Artystom potrzebna jest trybuna twórcza ...

Nie mogę spokojnie przejść wobec faktu, że zniknęło pismo kulturalno – artystyczne -Świętokrzyski Magazyn Kulturalno – Artystyczny „Dedal”. I to nie dlatego, ze to ja je tworzyłem, czy jak kto woli – współtworzyłem. (Niczego broń Boże sobie uzurpuję.) Zniknęła gazeta, ale nie moja nadzieja, że doczekamy się pisma artystycznego, które byłoby miejscem na autentyczne ścieranie się twórców, ich wizji, poglądów, itp., ale bez udziału dziennikarzy, a przynajmniej w minimalnym stopniu.

Dla mnie wystarczyło wówczas kilkoro sprawnych redaktorów. Dałem szansę wypowiedzenia się przede wszystkim „wolnym strzelcom”: publicystom, pracownikom naukowym ówczesnej Akademii Świętokrzyskiej, twórcom (literatom, plastykom, fotografikom, itd.), recenzentom, krytykom sztuki, duchownym, a także młodym ludziom, by przynosili do redakcji swoje zwariowane pomysły. Rola dziennikarza ograniczała się jedynie zrobienia wywiadu z twórcami, którzy nie chcieli się wypowiadać samodzielnie oraz do wyszukiwania interesujących tematów. Broniłem się przed kolejną gazetą dziennikarską i przed opinią że jesteśmy kolejnymi wszystkowiedzącymi dziennikarzami.

Popierał mnie w tym m.in. znakomity artysta fotografik Paweł Pierściński (prywatnie mój przyjaciel). Przychodził zasapany (z uwagi na wiek i różne przypadłości zdrowotne) do redakcji i siadał przy stoliku dla gości i godzinami potrafił z nami rozprawiać o wizji gazety. Bardzo to przeżywał. W ubiegłym roku podczas wizyty w Kielcach Leszka Mądzika, nagle w obecności znakomitych twórców bez uprzedzenia zaczął wspominać czasy tworzenia jakiegoś regionalnego Dedala (o którym już słuch zaczął zanikać). Nie szczędził słów krytycznych pod adresem wydawcy i redaktorów, że z trybuny twórczej powstała kolejna gazeta dziennikarska, która nie ma szans bytu na rynku prasowym, a przynajmniej w środowiskach artystycznych. Głupio mi się zrobiło, że głośno wypowiadał moje nazwisko, ale jednocześnie ciepło na duszy, że nie tylko ja zauważyłem niebezpieczną ewolucję gazety.

Odszedłem z gazety po ponad 1, 5 roku z powodu niebezpiecznych objawów zdrowotnych. Bardzo się wówczas bałem nawrotu raka. I choć nie było przerzutów, to i tak trafiłem do szpitala na zabieg operacyjny z innego powodu. Po wyjściu ze szpitala postanowiłem nie wracać do redakcji. Uznałem, że to „dziecko” nie chowa się samo. Tym bardziej, że okazało się, iż wielu zaczęło się przyznawać także do swojego „ojcostwa”. Próbowałem się wówczas odnaleźć jako dziennikarz katolicki w KAI.

Świętokrzyski Magazyn Kulturalno – Artystyczny „Dedal” tworzyłem, przed ukazaniem się pierwszego numeru, w rekordowym czasie, bo w ciągu trzech miesięcy. Często wówczas słyszałem różne pytania. Czy „Dedal” jest spadkobiercą „Ikara”? Dlaczego akurat mit grecki, a nie jakieś podanie rodem z Łysogór? O co tu chodzi?

Dlaczego Dedal? Nie byłem pomysłodawcą tego tytułu i trudno mi na to pytanie było w pełni odpowiedzieć. Wydawca chciał wejść w dziurę po Ikarze (skrót od Informatora Kulturalno Artystycznego) i wybrał nazwę nawiązującą do mitycznego Ikara.. W grudniu 2003 r. mnie, jako kandydatowi na redaktora naczelnego tytuł ten przypadł do gustu i przyjąłem go z entuzjazmem twórczym. Od razu, bowiem dostrzegłem liczne podobieństwa i analogie tego wspaniałego mitycznego artysty do współczesnych twórców. I to dla mnie było najważniejsze, gdyż pismo ochrzczone takim imieniem miało być przede wszystkim trybuną dla artystów – świętokrzyskich Dedalów. ( Szerzej o topice artystycznej pisałem w osobnych artykułach). Cieszyłem się prawie jak dziecko, że do pierwszego wydania udało mi się nakłonić właśnie takich ludzi, którym pomysł przypadł do gustu. I w „ciemno” zgodzili się przygotować swoje wypowiedzi publicystyczne.

Ciekawych artykułów i prac artystycznych napłynęło wówczas tak dużo, iż nie tylko zapełniliśmy łamy pierwszego wydania, lecz i następnego...

„W tym roku będzie to kwartalnik adresowany do środowisk intelektualnych, ze szczególnym uwzględnieniem środowisk kulturalnych i artystycznych oraz uczniów szkół średnich i studentów. Redakcja żywi nadzieję, że zamieszczonymi publikacjami interesować się będą również nauczyciele przedmiotów humanistycznych i artystycznych oraz pracownicy naukowi kierunków humanistycznych. Redagowane przeze mnie pismo zajmować się będzie przede wszystkim działalnością artystyczną świętokrzyskich twórców zrzeszonych m.in. w profesjonalnych organizacjach i związkach twórczych” – pisałem wówczas we wstępniaku.

Deklarowałem, że redakcja nie zapomni o amatorskim ruchu artystycznym reprezentowanym przez ponad 300 zespołów (tanecznych, plastycznych, fotograficznych, filmowych, teatralnych, chóry, orkiestry). Pismo będzie także trybuną dla artystów nie zrzeszonych, artystów rzemieślników, aktorów, muzyków, plastyków, twórców ludowych , hobbystów, itp.

Zależało mi też na tym, by Kwartalnik był też szansą dla nieujawnionych do tej pory artystów oraz debiutantów we wszystkich wymienionych wyżej dziedzinach artystycznych, jak również innych prądów artystyczno – kulturowych szeroko pojętej kultury młodzieżowej. Wszystko robiłem, by na łamach kwartalnika, nie zabrakło tekstów dotyczących duchowości współczesnego człowieka. Chodziło mi tu o twórcze osoby duchowne wszystkich wyznań reprezentowanych w regionie świętokrzyskim.

„Trudno sobie wyobrazić, byśmy nie dotarli i spenetrowali tego co tworzą twórcy ludowi, z których słynie świętokrzyski region. Jeśli chodzi o twórczość ludową to przedstawiane będą bieżące opracowania naukowo-badawcze z zakresu sztuki ludowej, literatury i folkloru, drukowane utwory twórców ludowych (wiersze, proza, reprodukcje także prac plastycznych), prezentowanie debiutantów (często niemłodych już wiekiem). Kwartalnik przedstawi również sylwetki twórców i działaczy, a także instytucje kultury, placówki i organizacje.
Obojętnie nie przejdziemy wobec kabaretów, zespołów muzycznych, tanecznych, galerii plastycznych, itp. I co najważniejsze, nie będzie to li tylko pismo kieleckie, ale przede wszystkim świętokrzyskie. Bardzo zależy nam na dotarciu do placówek kulturalnych i artystów będących na krańcach naszego województwa” – pisałem w wstępniaku.

Deklarowałem, że odnajdziemy nawet na krańcach nie tylko naszego kraju, ale świata ludzi twórczych mających korzenie świętokrzyskie. I tak się stało. Wielu wspaniałych twórców odkryliśmy szczególnie wśród emigrantów skupionych w Kanadzie.

Pragnąłem także, by Pismo skierowane było też do kolekcjonerów. Chciałem, by znalazły się artykuły uznanych specjalistów, historyków sztuki i oczywiście samych zbieraczy, przybliżające czytelnikom historię, specyfikę i wartość artystyczną dzieł sztuki. Kolekcjonerstwo dotyczyło w moim mniemaniu malarstwa, ceramiki, grafiki, meblarstwa, starej biżuterii, rzemiosła artystycznego, militariów, ciekawych przedmiotów itp. Zajmiemy się prezentowaniem rodzimej genealogii i heraldyki, W artykułach próbowaliśmy opisać niewyjaśnione zagadki z kręgu sztuki.

Moim marzeniem było, by Czytelnik znalazł w nim oprócz ciekawego raportu redakcyjnego, wywiadu, eseju, reportażu, recenzji, artykułu publicystycznego, felietonów przede wszystkim konkretne dzieło, jak najbardziej konkretnego twórcy: prozę, wiersz, fotografię, plakat, tekst kabaretowy, piosenkę, grafikę, obraz, zaprezentowaną rzeźbę, opis ciekawych układów tanecznych, scenariusz imprezy artystycznej itp.

Deklarowałem też, że Kwartalnik krytycznie będzie się przyglądał wydarzeniom artystycznym, poczynaniom urzędników i szefów galerii, a także nowym publikacjom dotyczącym sztuki współczesnej. „Nie powinno nam zabraknąć odwagi i kompetencji, by pisać prawdę o złej sztuce w regionie i w Polsce” – marzyło mi się.

Jednocześnie zdawałem sobie sprawę z przeróżnych trudności, jakie czekają na naszej drodze, by urzeczywistnić te ambitne zamierzenia. Szkoda, że przerosły one w końcu nasze marzenia. Mam jednak nadzieję, że ten mój ówczesny Dedal, który zadomowił się moim sercu, nadal w nim żyje i kiedyś znowu się uaktywni...

Rozpisałem się, bo naprawdę nie mogłem przejść na spokojnie do porządku dziennego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz