niedziela, 8 lutego 2009

Nabieranie dystansu do blogerowania, czyli „łebmajstrowanie”

Znowu trochę się zaniedbałem w blogerowaniu. Nie ukrywam, że się trochę zachłysnąłem tą formą publikowania. Postanowiłem zrobić sobie świadomie przerwę. Robiłem mnóstwo rzeczy. W różnych miejscach bywałem. Nie pisałem jednak żadnego posta, chociaż korciło mnie jak diabli. Postanowiłem, że będę pisał regularnie od nadchodzącego tygodnia. Po prostu potrzebny mi jest pewien, nawet niewielki, dystans do tego, co robię.

W miniony weekend wykonałem sobie nową wersję swojej witryny internetowej. Oto adres do niej: http://www.piskulak.neostrada.pl/index.html Napisałem na niej m.in.:

Drogi Czytelniku!
Jeśli tu z jakichś powodów trafiłeś, to serdecznie zapraszam Cię do kliknięcia na odnośniki zamieszczone na tej witrynie. Jest to moja witryna twórcza wykonana w całości przez mnie z okazji tegorocznej „pięćdziesiątki”, jaka mi stuknęła na karku.


Okrągłe duże rocznice jubileuszowe są okazją, by dokonywać podsumowań, rozliczeń, a w moim przypadku, także zamknięcia pewnych przestrzeń twórczych, jakie otworzyłem w dzieciństwie i młodości. Nie jest to, zatem tylko proste chwalenie się dorobkiem: poetyckim, prozatorskim, dramaturgicznym, dziennikarskim, i itp.

Postawiłem sobie ambitny cel stworzenia w sieci internetowej „pajęczyny moich publikacji oraz moich zainteresowań”. Jestem jednak dopiero na początku realizacji moich zamierzeń. Dlatego też niektóre linki nie są tam jeszcze aktywne. Nie są aktywne także dlatego, że bardziej fascynują mnie przestrzenie, które otwierają się przede mną. Te przeszłe zaś zamykam i podsumowuję, ot, tak przy okazji. Myślę jednak, że do końca swojego jubileuszowego roku uporam się ze wszystkim.

Ponadto zafascynowałem się tak, jak każdy samouk, „łebmajstrowaniem”. (Spolszczenie słowa webmaster w tym wypadku nie oznacza ironizowania, ale podkreślenia osobistej zażyłości). I choć może jeszcze trochę nieudolnie, ale z wewnętrzną satysfakcją przerzucałem do przestrzeni internetowej, to co kiedyś z takim mozołem udało mi się wydrukować na papierze książkowym, bądź gazetowym.

Jeśli zaś chodzi o bloga na Googlach, to także muszę sporo czasu spędzić przed komputerem, by uświadomić sobie, jak duże możliwości daje ten Serwer. Póki co wykorzystałem je tylko niewielkim procencie. Ale, jak to mówią, wszystko jeszcze przede mną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz